kika

napisała o Znaki

Jestem baardzo ciekawa co twórcy amerykańskich gniotów zrobiliby bez pól kukurydzianych?Pole kartofli?-w końcu roślina z rodowodem z Ameryki.I w ogóle Mel po co ci to było?Normalnie puszka z kukurydzą tylko niestety nie słodką.Uważam, że szkoda było czasu na coś takiego, ale każdy popełnia gafy.

Czuję się wręcz osaczona-chyba będę musiała oglądnąc raz jeszcze te ZNAKI aby znaleźćc drugie dno.

Dno w nim na pewno znajdziesz. Jedno wielkie ;P

Więc nie tylko ja nie zobaczyłam wiele intrygującego w tym filmie - po za umiejętnościami uprawy roślin. :)

Myślę, że jego średnia ocena na Filmasterze (5,5) jest całkiem sprawiedliwa :)

Wg mnie bjag świetnie wyczuł, o co tak naprawdę chodzi w Znakach. Moim zdaniem nie warto rozpatrywać tego filmu w kategoriach sf i temu podobnych, gdyż jest to świetna historia bazująca na klasycznym kinie gatunkowym. I porównanie do Hitchcocka nie jest tutaj przypadkowe. Ewidentnie reżyser wzoruje się na "Ptakach". Szczególnie warto zwrócić uwagę na sekwencje rozgrywające się w domu podczas "nalotu obcych". Jedyne, co mnie rozczarowało, to ukazanie obcego. Przecież wszyscy wiemy, że to co najstraszniejsze, to wytwór naszej wyobraźni :)

Shyamalan, w moim odczuciu, nie chciał zrobić sf. Wykorzystał ten temat jako pretekst właśnie do wykorzystania tych wszystkich środków charakterystycznych dla dreszczowców. Co do wtórności? Co dziś nią nie jest :) pzdr